Być w pracy niezastąpionym – wersja dla pracowników

Być w pracy niezastąpionym – wersja dla pracowników

Po ponad 15 latach na rynku pracy powiadam wam, że nie powinno się być niezastąpionym w pracy. Niezależnie od tego na jakiej umowie, na jakiej funkcji, w swojej firmie czy u kogoś. Bycie niezastąpionym, poza drogą do wypalenia zawodowego, wiecznego stresu i ciagłego zawracania głowy nie przynosi nic dobrego.  

Zacznijmy od typowego niezastąpionego pracownika – znacie ten scenariusz?

Zaczynasz swój pierwszy dzień w nowej pracy, wiesz że masz tylko 3 miesiące na to aby przekonać wszystkich o tym, że powinnaś/powinieneś zostać zatrudniony na czas nie określony lub przynajmniej na 2 najbliższe lata. Pokazujesz wszystko to co potrafisz, jesteś jak wielofunkcyjny robot kuchenny do którego wrzucasz wszystko z jednej strony, a drugą wychodzą wspaniałe rzeczy sztuki kulinarnej. 

3 miesiące minęły jak z bicza strzelił. Dostajesz nową umowę (fuck!) na rok. Pracodawca tobą zachwycony przydziela Ci kolejne zadanie bo „ktoś sobie nie radzi, a ty poradzisz sobie idealnie!”. Zachwycona/ny docenieniem dajesz z siebie kolejne siłą wymuszone 20%. Po miesiącu widzisz, że 2 osoby z blisko współpracujących z tobą działów się zwolniły. No ale nic zaraz kogoś znajdą na ich miejsce, a tymczasem…. dochodzą kolejne obowiązki. Co tam pół godziny dłużej w pracy? Od tego jeszcze nikt nie umarł.

I tak mija kolejne 8 miesięcy. Z 30 minut zrobiły się 3 godziny.

Czas podwyżek! Cieszysz się bo w ciągu ostatniego roku zrobiłeś więcej niż przez całe życie. Co z tego, że zawaliłeś życie rodzinne, kumple przestali się odzywać, a twoje zwierzaki warczą na twój widok. W końcu dostaniesz zasłużoną podwyżkę i obiecany 2 tygodniowy urlop i narobisz wszystko! Wchodzisz do gabinetu gdzie siedzą wysoko postawione głowy, słyszysz peany pochwalne na swój temat i… : 
– Podwyżka jak najbardziej ale jak ukończysz ten i ten projekt, bo jest dla nas bardzo ważny, a bezukończenia go nie mamy podstaw do podwyżki. Poza tym Kasia, Zosia i Krzyś złożyli wymówienia dlatego na jakiś czas przejmiesz część ich obowiązków… Tobie raczej nie sprawi to kłopotu PRAWDA?

I tak mija kolejne pół roku bez życia, pieniędzy i możliwości. Zbierasz się na odwagę i prosisz o spotkanie z najwyższym. Po krótkich uprzejmościach, przybliżeniu swojej osoby w końcu się odważysz i mówisz:
– Bo, Bo, skończyłem projekty i chciałem zapytać czy mogę liczyć na podwyżkę od tego miesiąca.
– A nie chciałbyś poczekać jeszcze (tu wstaw dowolną ilość miesięcy lub lat) i zostać …. (tu wstaw stanowisko, które nieoficjalnie piastujesz praktycznie odkąd pojawiłeś się w pracy)? 
– Oczywiście, że tak – bo po takim wysiłku, w sumie kto by nie chciał!
– Bardzo się cieszę! Zatem poprowadzisz jeszcze ten i ten projekt aby pokazać, że napewno nadajesz się na to stanowisko.
Wychodzisz z gabinetu z mieszanymi uczuciami bo z jednej strony stanowisko, a z drugiej nadal nie masz nic oprócz większej ilości pracy.

Znacie to skądś? Ja tak, dawałam się tak bajerować przez dobre 3 lata. Po roku nie mogłam nawet przechorować spokojnie grypy czy innego paskudnego przeziębienia ponieważ byłam „niezastąpiona”. Przez rok się bardzo z tego powodu cieszyłam bo miałam świadomość tego, że nikt mnie nie zwolni. Praca pewna co z tego, że płacowo daleko od średniej płacy dla mojego stanowiska, a lata świetlne od moich realnych obowiązków.

Wnioski

Najgorsza w tym wszystkim nie była niska pensja czy nawet nawał obowiązków, lecz to, że pomimo bycia „niezastąpioną” moja samoocena spadała do minimum. Otarłam się o depresje i zaliczyłam wypalenie zawodowe. Bałam się zwolnić bo miałam wrażenie, że gdzie indziej sobie nie poradzę, że to co mam tu i teraz to maksimum na co mnie stać. Teraz już wiem, że tak nie jest. Bo doceniają mnie ludzie z zewnątrz, proponują współpracę, a ja z ich propozycji chętnie korzystam. Wiem, że jestem specjalistką w tym co robię. Doceniam rownież sama siebie, przepracowałam swoje kompleksy i syndrom oszusta. Nauczyłam się odróżniać manipulację i wykorzystywanie od prawdziwego docenienia.

Pamiętajcie jeżeli wiecie, że wasza aktualna praca to „d*upa” to zacznijcie z niej uciekać zanim się w niej urządzicie. Im później zaczniecie ucieczkę tym ciężej będzie.